Geotermia w Trzebnicy: zbyt piękne obietnice burmistrza

Mieszkańcy Trzebnicy z mieszanką nadziei i sceptycyzmu obserwują postępy odwiertu geotermalnego „Jadwiga T-1”, który w czerwcu 2025 roku osiągnął głębokość 500 metrów. Władze gminy w entuzjastycznym wpisie na stronie gminy zapowiadają, że projekt ten otworzy drzwi do ekologicznego ogrzewania budynków publicznych, takich jak szkoły i hala sportowa, oraz przywróci Trzebnicy status uzdrowiska dzięki kompleksowi basenów termalnych „Trzebnica-Zdrój”.

Woda o temperaturze 80°C, dom zdrojowy i tężnia solankowa brzmią jak spełnienie marzeń, ale doświadczenia dolnośląskich miast – Oławy i Głuszycy – oraz wieloletnie niepowodzenia burmistrza w dążeniu do uzyskania statusu uzdrowiska każą wątpić w te obietnice. Czy mieszkańcy znów usłyszą puste deklaracje?

Marek Długozima na tle wiertnicy przy ul. Czereśniowej (fot. UM Trzebnica)

Ambitny wpis, niepewna rzeczywistość

Wpis władz Trzebnicy przedstawia odwiert „Jadwiga T-1” jako przełomowy krok ku gorącym źródłom i odrodzeniu uzdrowiskowej tradycji miasta. Projekt, finansowany w dużej części przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW), zakłada dotarcie do wód termalnych na głębokości 3000 metrów.

Burmistrz Marek Długozima z entuzjazmem mówi o „sięganiu po naturalne bogactwa” i wizji Trzebnicy jako kurortu z basenami termalnymi, domem zdrojowym i tężnią solankową. Badania Politechniki Wrocławskiej wskazują na potencjał wód o temperaturze powyżej 80°C, co daje nadzieję na sukces. Jednak entuzjazm władz kontrastuje z rzeczywistością, którą pokazują przykłady innych dolnośląskich miast i wieloletnie niepowodzenia burmistrza w kluczowych kwestiach projektu „Trzebnica-Zdrój”.

Burmistrz Długozima i jego kilkanaście lat pustych obietnic o uzdrowisku

Materiał Fakty TVP Wrocław z lutego 2012 roku.
Już wtedy mówiono o operacie uzdrowiskowym, którego nie ma do dzisiaj.

Największe wątpliwości budzi skuteczność burmistrza Marka Długozimy w realizacji kluczowego celu, jakim jest przywrócenie Trzebnicy statusu uzdrowiska. Od wielu lat burmistrz powtarza, że miasto jest „na ostatniej prostej” do odzyskania tego statusu. Tymczasem, jak wskazują dane Ministerstwa Zdrowia, Trzebnica nie spełnia żadnych podstawowych warunków wymaganych do uzyskania statusu uzdrowiska. Brakuje podstaw:

  • Potwierdzenia leczniczych właściwości surowców i klimatu, które wymaga szczegółowych badań i atestów.
  • Operatu uzdrowiskowego, czyli dokumentu z opisem właściwości leczniczych i strefami ochrony uzdrowiskowej, obowiązkowego co 10 lat.
  • Komisji uzdrowiskowej przy radzie miejskiej, która powinna nadzorować proces.

Brak tych elementów to poważne zaniedbanie, które podważa wiarygodność deklaracji burmistrza. Co więcej, w 2021 roku gmina zakupiła za 7,8 miliona złotych zniszczony budynek przy ul. Stawowej, który miał zostać przekształcony w sanatorium. Do lipca 2025 roku nie rozpoczęto żadnych prac remontowych i nie pozyskano ani złotówki dofinansowania na ten cel, co budzi pytania o marnotrawstwo publicznych środków. Wydanie tak dużej kwoty na nieruchomość, która stoi bezużyteczna, w połączeniu z brakiem postępów w przygotowaniu operatu uzdrowiskowego, to dowód na chaotyczne zarządzanie i brak strategii w kluczowych projektach.

Oława i Głuszyca: Ostrzeżenie dla Trzebnicy

Tylko 3 miasta na Dolnym Śląsku otrzymały środki z NFOŚiGW na odwierty geotermalne – Trzebnica, Oława i Głuszyca. Doświadczenia Oławy i Głuszycy rzucają cień na optymistyczne zapowiedzi Trzebnicy. W Oławie odwiert za 10,1 mln zł zakończono w marcu 2023 roku, potwierdzając obecność wód termalnych o temperaturze 31-36°C. W Głuszycy, gdzie odwiert za 15,4 mln zł ukończono w styczniu 2025 roku, znaleziono wody termalne, ale ich ilość okazała się niewystarczająca do ogrzewania miasta. Burmistrz Roman Głód przyznał, że „na ogrzewanie Głuszycy nie ma szans”, a wody mogą służyć jedynie balneologii.

Te przykłady pokazują, że ewentualny sukces odwiertu to dopiero początek, a brak środków na sieć ciepłowniczą lub nieodpowiednie parametry wód mogą zniweczyć ambitne plany. Trzebnica, choć położona w lepiej zbadanym regionie nizinnym, nie jest wolna od podobnych ryzyk.

Koszty inwestycji: Wyzwanie nie do udźwignięcia?

Nawet jeśli odwiert „Jadwiga T-1” zakończy się pełnym sukcesem, a Trzebnica znajdzie zasoby wód termalnych o temperaturze 80°C, koszt budowy ciepłowni geotermalnej i sieci ciepłowniczej wyniesie dziesiątki milionów złotych. Obejmuje to ciepłownię oraz sieć ciepłowniczą łączącą odwiert z budynkami użyteczności publicznej.

Bez dodatkowego wsparcia zewnętrznego realizacja projektu będzie niemożliwa, a mieszkańcy obawiają się, że – jak w Oławie – sukces odwiertu pozostanie tylko na papierze – podobnie jak remont budynku zakupionego cztery lata temu za 7,8 mln złotych.

Mieszkańcy zasługują na realizm

Optymistyczny wpis władz Trzebnicy o odwiercie „Jadwiga T-1” maluje wizję miasta jako nowoczesnego uzdrowiska i ekologicznego lidera. Jednak mieszkańcy, pamiętając 14 lat niespełnionych obietnic burmistrza Długozimy, mają prawo do sceptycyzmu.

Doświadczenia Oławy i Głuszycy pokazują, że projekty geotermalne są obarczone ryzykiem, a ogromne koszty budowy infrastruktury mogą przerosnąć możliwości budżetowe gminy. Do tego dochodzi fatalny bilans działań burmistrza w kwestii uzdrowiska: brak operatu, brak komisji, brak badań i zmarnowane 7,8 miliona złotych na budynek, który niszczeje.

Trzebnica zasługuje na ambitne plany, ale przede wszystkim na skuteczne zarządzanie i realizm. Czy „Jadwiga T-1” okaże się przełomem, czy kolejną niespełnioną obietnicą? Mieszkańcy czekają na odpowiedzi, a czas pokaże, czy burmistrz Długozima w końcu dotrzyma słowa.

Top