„Zawistni szubrawcy i kanalie o miałkim intelekcie”

Podczas piątkowej sesji Rady Miejskiej w Trzebnicy doszło do kontrowersyjnego incydentu. Wieloletnia skarbnik gminy, Barbara Krokowska, odchodząca na emeryturę po niemal 20 latach pracy, wygłosiła ostre słowa pod adresem części radnych. Wydarzenie to wywołało falę dyskusji na temat granic języka w przestrzeni publicznej.

Burmistrz Marek Długozima i skarbnik Barbara Krokowska podczas sesji Rady Miejskiej w Trzebnicy w dniu 31 października 2025 roku (fot. UM Trzebnica)

Pożegnalne (nie)podziękowania

Barbara Krokowska rozpoczęła swoje wystąpienie od serdecznych podziękowań dla współpracowników, z którymi pracowała przez niemal dwie dekady. Na zakończenie jednak przeszła do niespodziewanego ataku:

„Natomiast nie dziękuję wszelkim szubrawcom i kanaliom, którzy w małości swojej i zawiści, łącząc miałkość intelektualną z moralną, działając na szkodę społeczności gminy nie wzdrygali się przed najpodlejszym zachowaniem. Dziękuję natomiast Bogu, że nie będę już musiała się o nich ocierać, bo później niestety trzeba długo się czyścić. Karma na pewno ich dopadnie.”

Burmistrz rozwiewa wątpliwości

Jeśli ktoś nie zorientował się do kogo skarbnik Barbara Krokowska mogła skierować takie słowa, burmistrz Marek Długozima chwilę później rozwiał wątpliwości mówiąc:

„Te słowa, które tu przed chwilą padły, one musiały z czegoś wybrzmieć. Nie wiem czy te słowa oddają całość tych wszystkich pani rozterek i tych sytuacji, ale mam nadzieję, że coś w tym jest. To jest skierowane do tych osób, które czasami się pomylą z powołaniem, nie wiem czy do końca rozumieją funkcję radnego czy też nie rozumieją.”

Brudnymi szubrawcami i kanaliami o miałkim intelekcie nazwano zatem radnych opozycji. Pytanie dlaczego? Dlatego, że pytali o finanse publiczne? Dlatego, że wytykali błędne decyzje organu wykonawczego? Dlatego, że nie godzili się na brak przejrzystości? Dlatego, że w momencie gdy dowiadywali się o działaniach niezgodnych z prawem, informowali odpowiednie służby?

Takie określenia jak „szubrawcy”, „kanalie”, „miałkość intelektualna” czy „trzeba się długo czyścić” są nie tylko agresywne, ale również bardzo poniżające. Nie powinny one padać z ust osoby pełniącej funkcję publiczną, zwłaszcza podczas oficjalnego pożegnania. Niezależnie od osobistych urazów czy rozgoryczenia, język ten wykracza poza granice akceptowalnego dyskursu w samorządzie. Wielu komentatorów zauważa, że niestety skarbnik nie powiedziała tych słów „w afekcie” – to była zaplanowana tyrada wygłoszona w momencie, gdy miała mikrofon i uwagę wszystkich obecnych na sali obrad.

20 sekund, które przekreśliły 20 lat dorobku

Jest to przykład na to, jak w 20 sekund przekreślić 20 lat dorobku zawodowego opartego na kompetencji. Całkowicie niezrozumiały jest kontrast między wieloletnią profesjonalną pracą a chwilą, w której – stojąc na progu emerytury – pozwoliła, by jej ostatnie publiczne słowa stały się manifestem rozgoryczenia i poniżania.

Odczytany z kartki fragment, pełen obraźliwych epitetów, nie tylko zszokował obecnych, ale również rzucił cień na cały dorobek zawodowy. Ktoś bardzo źle doradził odchodzącej skarbnik – być może osoba z najbliższego otoczenia, politycznie zaangażowana lub kierująca się prywatnymi urazami. Zamiast zachęcić do wyważonego pożegnania, podsunął tekst, który miał być „rozliczeniem” – a niestety stał się autodestrukcją. To smutna lekcja dla wszystkich pełniących funkcje publiczne: reputacja budowana latami może runąć w jednej chwili – zwłaszcza gdy ktoś inny trzyma za stery emocji.

Top